09-09-2019
zmień rozmiar tekstu
A+ A-
Brytyjscy i amerykańscy badacze ostrzegają, że zarówno niedostateczna długość snu i jak i „polegiwanie" mogą zwiększać ryzyko zawału.
Przez siedem lat monitorowano wzorce snu u tysięcy osób w wieku 40-69 lat i okazało się, że osoby sypiające poniżej 6 godzin na dobę mają o 20 proc. wyższe ryzyko zawału niż ludzie śpiacy 6-9 godzin. Ci z kolei, którzy śpią ponad 9 godzin, cechują się aż o 34 proc. wyższym prawdopodobieństwem w porównaniu do osób odpoczywających 6-9 godzin na dobę.
To nie wszystko. Odpowiednia pomaga też osłabić zagrożenie zawałem także u osób o genetycznych predyspozycjach do zawału - o 18 proc. w porównaniu z tymi, którzy sypiają zbyt krótko lub zbyt długo.
Im krócej sypiano, tym zagrożenie zawałowe było wyższe. Podobnie rzecz się miała ze znacznie wydłużonym odpoczynkiem. Ludzie sypiający mniej niż 5 godzin na dobę cechowali się o 52 proc. wyższym prawdopodobiestwem doświadczenia zawału niż osoby śpiące po 6-9 godzin, a uczestnicy sypiający ponad 10 godzin na dobę - aż dwukrotnie wyższym.
Już wiele testów pokazało związk pomiędzy długością snu i różnymi problemami zdrowotnymi, szczególnie chorobami serca. Autorzy zaznaczają, że badania te mają charakter obserwacyjny, więc nie dowodzą żadnego związku przyczynowo-skutkowego pomiedzy długością snu i chorobami. Wiadomo jednak, że określone czynniki sprzyjające kłopotom z układem sercowo-naczyniowym mają też związek z nieprawidłowościami w zakresie snu, rzecz dotyczy m. in. , poziomu aktywności fizycznej, palenia , etc.
Badania MRI, czyli rezonansem magnetycznym, pokazały również, że określone warianty genetyczne odpowiadające za zwiększone ryzyko , mają też związek z krótszym snem.
Na podstawie: