02-03-2015
zmień rozmiar tekstu
A+ A-
Nasze serce nie powinno wykonywać więcej niż 70 uderzeń na minutę w normalnych warunkach. Zasada ta ma zastosowanie nie tylko u tych, którzy cierpią z powodu chorób serca, ale także u ludzi, którzy cieszą się dobrym stanem zdrowia.
Warto zwrócić uwagę na puls, bo może dawać znać, że coś jest nie tak w naszym organizmie, mówią uczeni z Università di Ferrara. Jak wynika z badań opublikowanych w magazynie Lancet, pierwszym podstawowym sposobem zapobiegania chorobom serca jest monitorowanie rytmu serca, które stanowi najbardziej prosty, dokładny i bezkosztowy wskaźnik prognostyczny.
W badaniu „Europa", którego koordynatorem był Roberto Ferrari z kliniki kardiologicznej Università di Ferrara, wzięło udział 12 tysięcy osób chorych na serce (jednak bez ). Okazało się, maksymalny limit wynosi 75 uderzeń na minutę, po jego przekroczeniu ryzyko zgonu wzrasta o 24 procent i niewydolności serca o 54 procent.
Drugie badanie, pt. „Beautiful" pokazało, że u pacjentów z niewydolnością serca w początkowej fazie liczba uderzeń na minutę nie powinna przekraczać 70. Powyżej tego limitu ryzyko śmierci z powodu zwiększa się o 34 procent, ciężkiej niewydolności serca o 56 procent, a prawdopodobieństwa zawału serca o 46 procent.
Eksperci wyjaśnili także, dlaczego nie jest pozytywnym czynnikiem dla zdrowia. - To kwestia energii. Nasze serce każdego dnia wykonuje ciężką pracę: 100 tysięcy uderzeń (35 mln w rok), 9000 litrów krwi pompowanej do układu sercowo-naczyniowego, które obejmują 120 tysięcy kilometrów, a są przemierzane przez krew w zaledwie 20 sekund. Ta praca jest już dość męcząca, jeśli odbywa się w regularnym rytmie. Lepiej więc go nie przemęczać - mówi Ferrari.