12-11-2005
zmień rozmiar tekstu
A+ A-
Czy czeka nas w końcu cenowa rewolucja w aptekach? Wygląda na to, że tak. Jak informuje „Życie Warszawy", pierwsze, tańsze nawet o 25 proc. popularne leki trafiły już do hurtowni.
Aż co czwarty pacjent rezygnuje z wykupienia recepty przez wysoką cenę leków. Teraz wreszcie pojawiła się szansa na zmianę tej sytuacji, na rynku mają się w końcu pojawić leki na miarę kieszeni pacjenta. Potężne koncerny farmaceutyczne sprzedają te same leki po różnych cenach w poszczególnych krajach. W Polsce są one droższe średnio o 5 proc. niż w państwach starej UE i nawet 20 proc. niż w Czechach czy na Słowacji.
Zgodnie z prawem unijnym, leki można eksportować do innego państwa niezależnie od producenta. Teraz z tej możliwości korzystać zaczynają polscy aptekarze. Dzięki temu np. tańszą aspirynę produkowaną na rynek grecki można sprowadzić do Polski. Oryginalny lek wystarczy tylko przepakować i dołączyć do opakowania ulotkę w języku polskim. Wówczas cena leku może być niższa przynajmniej o 15 proc.
Korzystają na tym i pacjenci – oszczędzający na leczeniu, i aptekarze – sprzedający więcej tańszych leków. W Danii, Holandii, Niemczech, Szwecji i Wielkiej Brytanii dzięki importowi niezależnemu od producentów, pacjenci oszczędzają rocznie około 630 mln euro. Ponadto rozwój importu wymusza na koncernach zmianę polityki cenowej - obniżanie cen na rynkach, gdzie leki sprzedawane są najdrożej.
Import leków z pominięciem producentów możliwy jest po przejściu trwającej nawet pół roku procedury i zdobyciu odpowiednich pozwoleń. Zajmujący się tym Urząd Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych wydał do tej pory siedmiu firmom 22 pozwolenia na 18 preparatów. Liczba wniosków o wydanie pozwoleń na import równoległy jednak stale rośnie.